Posty

Uklon w stronę sztuki

Obraz
obraz z filmu  obraz z filmu  The  Pianist - Władysława Szpilmana   Mistrz Niecodzienny gracz z kamienną twarzą, gotowy posiąść za każdą cenę wirtuozerię a potem umrzeć. Dwa wielkie nietoperze przylgnęły przyklejone do lśniącej materii, wprawnym poślizgiem na alabastrze, zaklinają nurt rzeki, podnosząc lament płaczącej wierzby. Fala uderza w rozkolebanie czarnej łodzi, a on rozpina jak bluzkę, natchnienie kunsztownej chwili, pobrzęk - to, rozsypane perełki przymarzają do tafli posadzki, gładkim lśnieniem wymownej ciszy. Napina ścięgna zanim wykrzyczy, lęk przed utratą, odmieni szept nurtu rzeki gdy w morzu umiera. Rozbłysły diamenty na czubeczkach rzęs, drżenie na nagich ramionach kobiet, burza braw i pyły księżycowe. Z twarzą wśród mokrych traw odkamieniał. (aranek) Jedna z najpiękniejszych scen w Historii 

Sen

Obraz
  https://www.amazon.com Sen Filharmonika Dyrygent rozpostarł ramiona jak skrzydła, zdarł z niej do nagości pięknej duszy welwet, obudził namiętność czułością i nerwem, ona odwzajemnia skinienie bezwstydna; Taktem, dźwiękiem, pauzą sensualnej orgii… Otwarta mnogością, jedności uległa zestrojona w całość, dochodzi do sedna, poddając się ufnie maestrii i glorii. Wiedziona instynktem, niby ptak do wiosny, władczego Maestra rozpięta batutą opada w milczeniu wyzwoloną nutą, najpiękniejsza muza i język wolności. Niezrównana w lekkich zmysłowych dotykach, rytmicznym staccato - miłość czy muzyka? (aranek)

Śnienie

Obraz
  https://www.tapeciarnia.pl/83104_spiaca_kobieta_woda_zagle                                             Wsobna melodia Na krawędzi śnienia, po omacku słucham pierwszych dźwięków życia, żegnając melodię którą noszę w sobie nim ranek rozdmucha, na drobne bezsensy przeistoczy człowiek. Sen w nicość odpływa – kiedyś w niej zostanę, co dzień o dźwięk bliższa, tajemnicy czasu. Pragnę zapamiętać... Niemych drogowskazów wypatrując w sobie, po wieczną nirwanę. Łajbą przypływ kiwa, chcę oddech zatrzymać; zaciskam powieki, kusi tajemnica lecz wzmaga muzyka na okiennych skrzydłach, kos w nos mi zagwizdał, wiatr zadzwonił w rynnach. Bębni na klawiszach dzień dobry, powszednie. Porzucam niepewność, łajbę zmieniam w okręt zważając, by czasu na popiół nie zemleć… Mam wsobną melodię - kiedyś do niej dotrę. aranek
Obraz
                                                              zdjęcie: Nowy Orlean Orlean                                piosenka Ćmi lipcowa narkoza ziołem pasie się koza w powietrzu pachnie miód w lipie trzmiel słód przelewa muzykanci na drzewach zgrywają srebrny tusz w ogródkowych galeriach wszelkich barw kwietna feeria wpadł piegowaty czas wszystko jest o miłości ważki fraszki i dowcip a wiersze poszły w jazz ref. odkręć słoneczny kran napełnij słońcem dzban na złotej trąbce z Loui Armstrongiem rozedrgaj roje gam jazzu jazzu za trzmielem raz pogrzeb raz wesele normalny ziemski gaz w krainie zwykłych zdarzeń aż roi się od marzeń dopóki lato w nas blues o piątej nad rzeką wlej do kawy jak mleko wrzuć księżycowy pył koza zioło i gwiazdy złotym wozem...

Louis

Obraz
  Louis Daniel Armstrong Hej panie Louis Nad Missisipi w Luizjanie, gdzie wielki Louis grywał swój jazz, na jedną chwilę czas przystanął, zmierzając mostem na Mardi Grass. Z oddali płynie leniwy blues, mrugają światła na Bourbon Street, karnawał echem roznieca kurz nad Orleanem, tłem starych widm. - Już, mnie tu nie chcą, zapłakał czas ... Przecież nie byłem, aż taki zły. Niby, te same dźwięki i rytm, inna muzyka, to nie mój jazz. - Hej panie Louis! Przypomnij mi na złotej trąbce swój stary hit, bo nikt nie zagra już tak, jak ty i nie zaśpiewa "Hallo Dolly"... Tam, złote roje sfrunęły, gdy czarnym vibrato, jak duszy szept zagrał na moście wielki Louis... Do rzeki spłynął rumowy deszcz... I wsiadł do windy z porannej mgły - zaczekaj stary! Zawołał czas. odchodzę z tobą, lecz powiedz mi, czy w twoim niebie, też grają jazz? - Chodź stary druhu, otrzyj już łzy, patrz - chór aniołów dla nas śpiewa... Nowy Orlean standardem brzmi, a wszyscy święci idą... - No gdzie? - Do nieba? Oh ...

Niccolo Paganini

Obraz
  Garb duszy  Niccolo Dam się dziś ponieść pięknu, perfekcyjnych dźwięków poprowadzą jak dziecko przez długie godziny ćwiczeń gry na skrzypcach, po wklęsłość obojczyka, dłonie nad wyraz smukłe, zwane szatańskimi. Tęsknił mały Niccolo za zwykłą swawolą? Może przeklinał ojca, grywając w kościele, diabeł ogonem, runy rozsypał na struny, trylem ptasich gardziołek, żyźnił czarcie ziele… O cudowna perfekcjo! Diaboliczna szpetność, dodaje strunom smaczku słuchając Geniusza, jest prokreacja życia, poczęta na skrzypcach miłość, silna jak skała i jako, śmierć krucha. Przyszła do bezzębnego – zabrała jak swego, Na struny, dla ostatniej wariacji anieli, nie użyczyły włosów, ni anielskich głosów. Szpetota poszła w matnię, runo diabli wzięli. Tylko nerw rozedrgany, spowiada nutami przez dzieciństwo na przełaj, ja płynę za nimi, w muzyczne opętanie, paralele z szatanem... Szapo ba, od Historii! - Wybacz Paganini. (aranek)

Dumka

Obraz
  https://www.tapeciarnia.pl/272126_biale_czaple_woda Dumka o srebrnym lesie W ciszy wieczoru przez wichrową zamieć, wzdłuż mlecznej drogi do gwiazd, miękko, srebrzyście przewija się pamięć, wolno zanika jej kształt miękko srebrzyście przewija się pamięć, wolno zanika jej kształt... W gaju księżyca, opleciona przędzą skazana na wieczny mróz, skrami rozbłyska przez chwilę wiosenną, czekając na wielki wóz skrami rozbłyska przez chwilę wiosenną czekając aż wielki wóz przetoczy czas w ciszy porzuci bagaże; kamienne słowa i sny, kilka tuzinów nieważnych już marzeń, od łaski pańskiej koń pstry, kilka tuzinów nieważnych już marzeń od łaski pańskiej koń pstry, złote kaczeńce, perkalowe słońca, zmarzniętej róży zły czar, w przepaść mirażu wśród słowiczych kląskań, dołączą do sennych mar w przepaść mirażu wśród słowiczych kląskań dolączą do sennych mar Dwie siwe czaple na sierpowej szali stawiają pamięć i czas. Jedna przez drugą, odchodząc się żali, aż nimi srebrzy się las. Jedna przez drugą...